Heath Ledger to absolutnie najlepszy Joker, i "Joker 2" z Joaquinem Phoenixem tylko to podkreślił. Ledger w "Mrocznym Rycerzu" stworzył postać, która na zawsze zdefiniowała, kim Joker powinien być – nieprzewidywalnym, chaotycznym geniuszem zła. Ledger nie tylko zagrał Jokera, on się nim stał. Każda scena z nim to arcydzieło, od jego mimiki po przerażającą charyzmę. Nie ma tu miejsca na dyskusję – jego Joker to klasa sama w sobie.
A teraz mamy Phoenixa w "Jokerze 2", który kompletnie zawiódł. Gdzie się podziała ta głębia z pierwszej części? W "dwójce" Joaquin zaserwował nam nijaką, zmęczoną wersję postaci, której brak było mroku, siły i wyrazistości. Jego Joker nie tylko nie ma startu do Ledgera, ale też traci to, co sam stworzył w poprzednim filmie. Porównując tych dwóch, Joaquin nie ma podjazdu – Ledger to definitywnie mistrz, który postawił poprzeczkę tak wysoko, że nikt jej już nie przeskoczy.