W mojej ocenie film zasługuje na 5 gwiazdek. Nie jest to kino łatwe, nie jest też oczywiste. Podoba mi się w jaki sposób został on przez większość odbiorców oceniony powierzchownie, przez pryzmat obrazów, które wiele osób uznaje za obrzydliwe. Zupełnie tak jak powierzchownie oceniona została Elizabeth.
Oceny i krytyka jaka spadła w internecie na twórców to właściwie komplement, bo tylko potwierdza tezę o tym, że przeciętny Kowalski chce obejrzeć coś łatwo przyswajalnego, ładnego, czasami strasznego. A Substancja taka nie jest.
I na koniec wtręt osobisty - film poruszył mnie bardzo, ponieważ sam zmagam się z zaburzeniami odżywiania, a scena w której Elizabeth już jako potwór występuje na scenie, i zewsząd słyszy najgorsze wyzwiska, kiedy sam dźwięk podkręcony jest do takiego stopnia, że niektórzy musieli zatkać uszy. Wszystko staje się nieznośne, męczące. I takie jest właśnie życie osoby zmagającej się z zaburzeniami psychicznymi - potok natrętnych, nieznośnych, negatywnych myśli na swój temat, których nie da się tak łatwo uciszyć. Które są tak męczące że czasem jedynym wyjściem jest spojrzeć na gwiazdy, zasnąć by już nigdy się nie obudzić.